Za nami Eska Music Awards – impreza pełna blichtru i kiczu, z zaledwie kilkoma dobrymi kreacjami.

Konieczność zrobienia dobrego show przegrała z chęcią pokazania kilku dobrych kostiumów.

W efekcie wszystkiego było dużo, oprócz smaku.

Najbardziej zaskoczyła nas Edyta Herbuś w swojej zielonej, cieniowanej sukni. W nowej fryzurze prezentowała się świetnie, zwracając uwagę prostotą, która na tle kiczowatej reszty pozytywnie się wyróżniała.

Więcej zdjęć z imprezy znajdziecie TUTAJ.

Zobaczcie nasze typy:

Zeberka na NIE:


Doda – w futurystycznej sukience, która okazała się po prostu brzydka.


Edyta Górniak – całość niezła, ale jako gość programu śniadaniowego. Na takiej imprezie spodziewaliśmy się czegoś bardziej galowego.


Byłoby całkiem ciekawie, gdyby kreacje Candy Girl nie „pachniały” tak bardzo Lady Gagą.


Paulla i jej leniwie skomponowana kreacja. Dlaczego leniwie? Bo takie legginsy nosili już wszyscy – do znudzenia.


Ewa Farna cała w czerni. Takiego stroju na pewno pozazdrościłaby jej Tola Szlagowska

Zeberka na TAK:


Edyta Herbuś jako jedna z nielicznych postawiła na prosotę i wyszła na tym najlepiej. W tej szmaragdowej sukni prezentowała się zjawiskowo!


Marina na scenie prezentowała się jak lalka. Za to jaka! Strój był seksowny i oryginalny. I inny od wszystkich metalicznych kostiumów w kosmicznym stylu.

Mamy mieszane uczucia:

Patrycja Kazadi w tej sukni chwilami wyglądała bosko, chwilami ciut nieproporcjonalnie. To piękna sukienka, w której niestety trzeba umieć pozować.