Nie jest tajemnicą, że blogerki modowe równie chętnie pozują „na ściankach” imprez, jak i do selfie zamieszczanych na swoich instagramowych profilach. Z tego trendu wyłamała się
Kasia Tusk. Ciężko znaleźć zarówno jej „fotkę z rąsi”, jak i imprezy, na których z entuzjazmem ustawiałaby się do pozowania.

ZOBACZ TEŻ: Kasia Tusk chcę być jak Charlize Mystery? Pisze książkę…

Równie mocno, jak o swój wizerunek, dba także o prywatność, choć tym razem blogerka postanowiła nieco złamać tę zasadę… W wywiadzie dla Twojego Stylu.

W rozmowie nie obyło się oczywiście pytań o ubrania… Tu możecie być zaskoczone, jeśli czekałyście na skromną odpowiedź i wykręt w stylu „nie szata zdobi człowieka”.


– Ciuchy są takie ważne?

– Są, jeśli chodzi o wizerunek, o to jak nas ludzie oceniają. Ale nie są najważniejsze w życiu. Nie warto tracić na nie zbyt wiele czasu, nerwów i pieniędzy. Dlatego doradzam, jak mieć ich nie za dużo i zawsze wiedzieć, co włożyć.

style="overflow:hidden;">

Kasia wspomniała także czasy, w których zaczynała dopiero swoją przygodę z zarabianiem…


– Jeszcze w liceum pracowałam w butiku, byłam też kelnerką w smażalni ryb Pirat. Wspominam to jako dobrą szkołę życia. Klimat tamtej pracy dobrze ilustruje scenka: któregoś dnia dosiadł się do mnie kucharz i znad piwka westchnął: „Cholera, myłem się przedwczoraj, a znów śmierdzę rybą”.

style="overflow:hidden;">Cóż… Kasia Tusk w smażalnianej rzeczywistości? Ciężko to sobie teraz wyobrazić.
Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK

Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK

Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK

Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK

Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK

Hmmm.... Ubrania są tak ważne? Dla Kasia Tusk TAK