Sylwia Gliwa w wywiadzie dla Gali opowiedziała, jak dba o swą urodę.

Aktorka mówi, że jest systematyczna, jeśli chodzi o zabiegi pielęgnacyjne.

– (…) bo wiem, że to procentuje. Już jako 14-latka zaczęłam wklepywać sobie pod oczy krem mamy. Nigdy nie poszłabym spać bez demakijażu – opowiada. – Raz w miesiącu chodzę na masaż twarzy. Zabiegi są jednak dla mnie zbyt czasochłonne. Nie potrafię wytrzymać 15 minut w maseczce! – dodaje Gliwa.

Aktorka zdradza także swe sekrety:

– Włosy płuczę w naparze z liści brzozy. To sposób na błyszczącą fryzurę. Jest to stara receptura rodzinna odziedziczona po prababci. Piję też codziennie bogaty w
mikroelementy napar z pokrzywy.

Gliwa, której nie można odmówić seksapilu, uważa, że kobieta, by poczuć się atrakcyjnie, powinna od czasu do czasu wystąpić przed swym partnerem w pończochach i
pasie do bielizny.

Jeśli zaś chodzi o styl ubierania, Gliwa mówi, że na co dzień ceni swobodę, czasami jednak wybiera klasykę:

– Lubię też ubrania vintage. Kupuję rzeczy w second- handach, później bawimy się z mamą w ich przerabianie. Na jedną z imprez włożyłam spodnie, za które zapłaciłam…
pięć złotych. Usłyszałam wtedy mnóstwo komplementów – mówi aktorka.

Więcej o Sylwii Gliwie przeczytacie w Gali.

Sylwia Gliwa