Ta kolekcja powstała w hołdzie dla Isabelli Blow, kobiety, której Alexander McQueen zawdzięcza możliwość zaistnienia w świecie mody. To Blow odkryła jego talent, kiedy ten jeszcze był studentem.

McQueen, znany z przeobrażania pokazów mody w niemalże teatralne spektakle, po których widzowie nie mogą się pozbyć gęsiej skórki, nie zawiódł i tym razem. Modelki przechadzały się po wybiegu niczym zjawy, przystrojone w kapelusze inspirowane twórczością Philipa Treacy’ego i umalowane w co najmniej dziwny sposób.

Ale przecież to nie makijaże chcemy tutaj oglądać. Alexander McQueen to przede wszystkim wyśmienity projektant, którego kolekcje zapierają dech w piersiach. I 6 października w Paryżu stało się nie inaczej.

Kreator postawił na beże, które w wielu przypadkach doskonale skomponował z nasyconą czerwienią. Zwiewne sukienki, uszyte z cieniutkiego jedwabiu, sprawiają, że modelki wyglądają jak nagie. Ta „druga skóra” pojawia się obok kobiecych garsonek, kombinezonów i wymyślnych sukni wieczorowych w odważnych kolorach.

To tyle recenzji, teraz czas nacieszyć oczy.