Od redakcji: Dominika sporo napracowała się przy swojej kosmetyczce – aż szkoda byłoby jej nie opublikować w całości. Dlatego robimy wyjątek i zamieszczamy całość, oczywiście w częściach.

Dziś pierwsza partia – w kolejnych dniach będziemy publikować pozostałe części. Razem otrzymujemy aż kilkadziesiąt kosmetyków, na których temat warto poznać opinię. Mnóstwo nowości i nietypowych nazw. Zapraszamy!

Czekamy na Wasze kosmetyczki! Wysyłajcie opisy maksymalnie 20 kosmetyków dodając do nich wyraźne, samodzielnie zrobione zdjęcia (bez numerów dodanych w programach graficznych – zostawcie to nam!) i opisy z polskimi znakami na adres admin(małpa)zeberka.pl

Mam na imię Dominika, jestem 33-letnią matką dwojga małych dzieci, w jednej z ostatnich dyskusji określono mnie niewybrednym epitetem Starej Prukwy.

Mieszkam w UK, więc silą rzeczy większość cen kosmetyków podana będzie w funtach. Kosmetyki uwielbiam od zawsze , są moja pasja i jedynym nałogiem – nie piję alkoholu, nie palę, zdrowo się odżywiam (żywność organiczna), a od ponad roku całkowicie wyeliminowałam cukier z mojej diety. Dbanie o siebie zawsze stanowiło dla mnie zbiór przyjemnych , relaksujących rytuałów, a od 6 lat, odkąd ozywam wyłącznie kosmetyków organicznych, najchętniej certyfikowanych, mam spokojna głowę, ze nie faszeruję się toksynami. Od kosmetyków nie oczekuję cudów, maja mi zapewnić komfort, poczucie luksusu i przede wszystkim być bezpieczne w stosowaniu. Mam tłusta cerę, która się łatwo zanieczyszcza i jest skłonna do wyprysków (wciąż nie wróciłam do równowagi hormonalnej po dwóch porodach w krótkim odstępie czasu). Jeśli chodzi o ciało, to głownie borykam się z utratą jędrności w newralgicznych punktach, takich jak brzuch i piersi. Taka jest niestety cena posiadania dzieci i karmienia piersią, ale z przyjemnością przyszło mi ja zapłacić :). Kosmetyki kupuję głownie przez Internet, czasem nawet ze Stanów – nie znoszę w tej dziedzinie monotonii. NIGDY nie kupuje dwa razy tego samego kosmetyku, tyle jest do przetestowania – mam oczywiście swoje ulubione firmy, ale jeśli wracam, to po całkiem nowy produkt, którego jeszcze nie miałam. Uważam, ze mam gruntowna wiedzę na temat kosmetyków, szczególnie organicznych ale przyznaje, że wymagało to poświecenia sporej ilości czasu na czytanie i uczenie się. Wiem, ze Zeberka nałożyła limit 20 kosmetyków, jednak przy moich zasobach trudno byłoby mi się w nim zmieścić- chciałabym pokazać, że istnieje organiczna alternatywa dla każdego tradycyjnego produktu kosmetycznego. Jedynymi produktami nieorganicznymi, które jeszcze stosuje są niektóre perfumy – to również mój konik, i niestety póki co zapachy naturalne nie mogą swoja złożonością, trwałością i finezją równać się z wielkimi nazwiskami w perfumiarstwie, oczywiście to już się powoli zmienia. Jeśli Admin uzna, że moja lista jest zbyt długa do opublikowania proponuje pocięcie jej na mniejsze kawałki. Chenie odpowiem na pytania dotyczące kosmetyków – w zależności od poziomu pytającego.

Pozdrawiam

DZIŚ PERFUMY I KOSMETYKI DO MAKIJAŻU:

1. EnJoy Jean Patou EDP Unowocześniona wersja klasyka Joy. Mała pojemność na próbę, zapach niezły, ale nie wyjątkowy. Nie zamierzam powtarzać zakupu.

Cena: ok. 20 funtów za 30 ml

2. B de Boucheron EDP Zapach zawiera bardzo duży procent naturalnych komponentów, zamknięty jest w przepiekanym flakonie z ciętego szklą, zainspirowanego szmaragdem.

Cena: ok. 350 zł za 50 ml
 
3. Jo Wood organics Langa EDT Świetny organiczny zapach na co dzień, dominują świeże nuty cytrusów i przypraw. Nietoksyczny, bez obaw używam w otoczeniu dzieci.

Cena: 36 funtow za 50 ml
 
4. Bvlgari Au The Rouge Ten zapach był już opisywany- wiodąca nuta jest czerwona herbata rooibos, ja lobię pojawiającą się w tle woń orzecha włoskiego.
 
Cena: ok. 26 funtów za 50 ml

5. Bulgari The Blanc Bardzo delikatny, „przezroczysty” zapach białej herbaty.
 
Cena: ok. 20 funtów za 50 ml

6. L’Artisan Premier Figuier Extreme Prezent pod choinkę od męża. Miłośnikom perfum tego zapachu przedstawiac nie trzeba, absolutny klasyk.

 Cena: ok. 800 zł za 100 ml

7. Eau d’ete de Balmain Zapach z 2006 roku, w tej chwili już trudno dostępny. Lekki i świeży, przepiękny flakon z cieniowanego szkła.

Cena: ok. 25 funtów za 100 ml
 
8. Sephora Green Connection Joyful water Z certyfikatem Ecocert, bez syntetyków. Świetna woda na co dzień, trzeba często powtarzać aplikacje. Wyczuwam nutę bazylii.

Cena: 119 zł za 100 ml

1. Rhea – kosmetyki mineralne, jasny podkład, bronzer i korektor pod oczy Czyste minerały, bez dodatków i wypełniaczy  maja nieograniczony termin ważności, moje mają już spokojnie 5 lat, i nadal nie widać końca, bo maluję się oszczędnie i tylko na tzw. wyjścia. Ceny podkładów to około 50 zł, korektora 35 złotych. Są dostępne w Polsce.
 
2. Juice beauty lip balm with SPF Lekko koloryzujący balsam do ust, produkcji amerykańskiej, z filtrem słonecznym. Odcień berry- w opakowaniu wygląda na intensywny, na ustach daje delikatny  kolor, lekko błyszczący. To mój makijaż ust na tzw. wyjścia.

Cena: ok. 6 funtów
 
3. Badger balm grapefruit lip balm – podstawowy codzienny kosmetyk nawilżający i ochronny. Organiczny, skuteczny i przyjemny w użyciu. Doszły mnie słuchy, ze jest dostępny w Polsce.

Cena: ok. 3 funty
 

4. Balance me lip balm z różą bułgarską, masłem shea Kolejny balsam do ust – lubię mieć jakiś zawsze pod ręką, w torebce, na szafce nocnej, w schowku w samochodzie. Ten jest bardziej płynny, ale ma precyzyjny aplikator, także nie ma problemu z nakładaniem. Certyfikowany.

Cena: ok. 75, funta za 15 ml
 
5. Pacifica Mediterranean Fig – male pudelku perfum w kremie. Organiczna baza z oleju sojowego plus pozbawiony syntetyków zapach. Trzymam go w torebce. Bardzo trwały i łatwy do nałożenia „w biegu”.

Cena: ok. 8 futnów za 10 gramów.
 
6. Suki Color triple cream  eye definer – kosmetyk o potrójnej funkcji, cienia do powiek, eyelinera i do podkreślania brwi. Odcień sandalwood- brąz kawy z mlekiem. Do nakładania pędzelkami, ale jako cień można spokojnie palcem.

Cena: 25 funtów za 14.7 ml  
 
7. Elysambre mascara 18 GBP – organiczna, z certyfikatem. Nie zawiera komponentów ze smoły węglowej ( to główny składnik „zwykłych tuszy”), ołowiu i parabenów. Kolor brązowy- świetnie rozdziela rzęsy, nie skleja, wydłuża. Na efekt „sztucznych rzęs” nie ma co liczyć, ale dla mnie to akurat zaleta. Kolejny ciekawy patent to opakowanie z wkładem – w zewnętrzna, miedziana kasetę wkłada się plastikowa tubkę z tuszem, która jest trochę tańsza od całego zestawu początkowego.

Cena: 18 funtów

8. Plante system lip balm solaire – balsam do ust z wyciągiem z pomidora, który ma za zadanie chronić przed słońcem. Naturalny kosmetyk bez olejów mineralnych i konserwantów. Konsystencja trochę „tępa” – dlatego używam na plaży i przy dużej ekspozycji słonecznej.

Cena: ok. 35 zł za 15 m (w polskich aptekach)