Poniższy artykuł jest pierwszym z cyklu Alfabet mody, w którym zajmować się będziemy przede wszystkim historycznym spojrzeniem na modę, urodę i styl. Zamierzamy prezentować tu najbardziej rozpoznawalne kroje, tkaniny, ozdoby czy uczesania, stroje znane, ale i te zapomniane.

Zapraszamy wszystkich Czytelników i Czytelniczki, aby od czasu do czasu pobawić się w historyka i …detektywa, bo przecież stare motywy nieraz lubią powracać w nowej interpretacji. Czekamy na Wasze propozycje: o czym chcielibyście przeczytać w Alfabecie mody?

Dziś prezentujemy literę V – jak victory rolls, czyli najpopularniejsze uczesanie w latach tuż po II wojnie światowej. Fryzura, której nazwa pochodzi od manewru lotniczego, była w Stanach Zjednoczonych manifestem patriotyzmu i radości z zakończonej wojny. Jak wyglądała taka „rolka”? Pokaźne pasmo włosów należało zwinąć w rulonik i spiąć wysoko na głowie.

Ułożenie victory rolls wymagało nieco wysiłku. W tamtych czasach liczba ułatwiających życie sprzętów domowych, choć gwałtownie rosła, była o wiele mniejsza niż dziś. O domowej, przenośnej suszarce czy lokówce nie było mowy. Dlatego modne kobiety kładły się do snu formując przypięte wsuwkami loczki. To sprawiało, że następnego ranka włosy były łatwiejsze do ułożenia. Po usunięciu wsuwek i rozczesaniu włosów, można było przystąpić do formowania ruloników. Oddzielone pasmo włosów należało ostrożnie zwinąć w równą rolkę, przymocować wsuwkami i utrwalić przy pomocy lakieru.

Takie uczesanie nosiły wielkie gwiazdy ówczesnego kina, m. in. Rita Hayworth i Betty Grable:


VinMag


swingfashionista.com

Współczesne miłośniczki stylu retro również nie stronią od victory rolls – taką fryzurę (czy wariacje na jej temat, bo to niekoniecznie dosłowna powtórka!) możemy zobaczyć m.in. u Gwen Stefani, Dity von Teese czy Christiny Aguilery, a nawet… Paris Hilton.


PR Photos

A oto krótki filmik pokazujący, że ułożenie sobie takiej fryzury samodzielnie nie jest wcale takim trudnym zadaniem: