Oto przykład tego, jak można mistrzowsko dodać sobie lat.

Dowód na to, że młodość sama się nie obroni.

Marysia Niklińska pomimo swoich dwudziestu kilku lat wygląda z pewnej odległości jak… nam skojarzyła się ze sporo od niej starszą Anną Dymną.

Jest długo, workowato i bez kształtu, dodatkowo wizualnie kilka kilo więcej. A przecież „skromnie” nie musi oznaczać „biednie” i „niemodnie”.

&nbsp
Marysia Niklińska