Rihanna co prawda swoje perfumy wprowadzi na rynek dopiero za kilka miesięcy, ale od dłużego czasu już sporo mówi się o zapachu Reb’l Fleur.

– Moja babcia z Barbadosu mówiła na mnie „Buntowniczy Kwiat” – Rihanna wyjaśnia magazynowi People pochodzenie nazwy.

Co do tego nie było wątpliwości. Dużo więcej problemów nastręczyło stworzenie samego zapachu.

– Przez lata gromadziłam zapachy, których mieszanka miała dać coś naprawdę mojego. Chciałam jednak czegoś, co by mówiło: „Tu była Rihanna”. Czegoś smacznego i specjalnego, zapachu z subtelnymi nutami, które unosząc się zostawiają seksowne wspomnienie – mówi.

Ostateczny efekt?

Na perfumiarske alter ego piosenkarki złożyły się dojrzałe karaibskie owoce i tamtejsze kwiaty, a wszystko to okraszone wanilią, paczuli i bursztynem.